piątek, 29 lipca 2011

5 miejsc, które trzeba zobaczyć

Tak, po podróży zawsze zostaje wiele w pamięci, ale które miejsca są „szczególne” i do których chciałoby się wrócić od zaraz? Tak sobie myślałam i ukształtowała się moja ulubiona piątka. Gdybym mogła poświęcić jej rok wyglądałoby to mniej więcej tak:

1. Alhambra (Granda) – pałac na cztery miesiące 

Alhambra to jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widziałam. Przepiękny kompleks pałacowy, arcydzieło sztuki muzułmańskiej, mieszczące kilka obiektów (Alcazaba, pałac Karola V i dziedzińce: Lwów i Mirtowy). Zespół powstał w XIII wieku, rozbudowała trwała dodatkowo niemal sto lat.


„Labirynty” dodają uroku kompleksowi, wyglądają magicznie. 




Pałac to miejsce, w którym naprawdę chciałoby się zamieszkać. Doskonale potrafię wyobrazić sobie siebie przy kawce pod arkadami.











Jak na bajkę przystało widoki też muszą być bajeczne, mnie zachwyciły. 






Specjalnie dla śmiałków na horyzoncie wyrasta Sierra Nevada.


Najwyższą wieżę - Torre de la Vela zdobi dzwon.


I kulminacja całego przedsięwzięcia – ogrody Generalife - raj dla zmysłów. Mimo tłumów codziennie zwiedzających Alhambrę, można tu znaleźć miejsce dla siebie. Generalife zaskakują z każdym krokiem.  Przepiękne alejki, fontanny, kwiaty, widoki i … relaks.






Do Alhambry jest prosty dojazd – ze starówki co kilkanaście minut na miejsce chętnych dowożą autobusy.
Co jeszcze u mnie o Granadzie: Granada. Na milę od raju.

2. Burghley House (Wielka Brytania, okolice Stamford) – pałac na cztery miesiące 

Cecil miał rację. I pomysł. Burghley to przepiękny pałac jego projektu, nie do obejrzenia w jeden dzień. Ale cztery miesiące na lenia w takim miejscu chętnie oddam. Nie pokażę Wam wnętrza pałacu, bo nie można robić tam zdjęć. A o tym, co można spotkać w środku poczytać możesz w „Z lustrem Ci do twarzy”.
Skupmy się zatem na tym, co dane nam na zewnątrz. Czyli którędy chadzała królowa Elżbieta I. 




A którędy jeździła konno.



I bardziej współcześnie - ogród pełen niespodzianek, czyli znajdź rzeźbę. Buszując  po parku można natknąć się na prawdziwe dzieła sztuki. Moją ulubioną niespodzianką, trochę przerażającą jest…



Więcej niespodzianek w „Z lustrem Ci do twarzy”.
A przy odrobinie szczęście swoją uroczą przechadzkę dzielić będziesz z…


Po ośmiu miesiącach jedziemy dalej.

3. Tym razem celem jest Kefalos (Kos) i Ag. Theologos – miasteczko na miesiąc, trzy tygodnie i 6 dni

Południe Kos, żar leje się z nieba, zasuszone kępy trawy mogą zniechęcić do spaceru w słońcu. Ale nie.
W drodze do Kefalos spotykamy wdzięcznych mieszkańców.


A przyjazny gest się przyda bo droga kręta.




Tuż przed wjazdem do miasta.


I w samym mieście. Na miejsce trafiamy w porze sjesty, spotykamy jedynie szydełkującą mieszkankę.  W niewielu otwartych oknach wiszą zastygle kolorowe firany. 




 


A tu, w co dość trudno uwierzyć, wejście do domu. Mieszkańcy skryli się w głębi przed południowym żarem. 


Z miasta roztacza się piękny widok na okolice. 



Opuszczamy Kefalos, przy wyjeździe starodawnym, międzynarodowym zwyczajem…


Jedziemy na obiad do Ag. Theologos. 


Jedynym napotkanym budynkiem jest mała kapliczka. 





I docieramy na miejsce.


W restauracji dostajemy pomieszania zmysłów. Zapachem mami nas kuchnia a widokiem – morze.

Tak więc najpierw jemy, potem idziemy.






I tak żegnamy i Theologos i Kefalos i Kos.
Co jeszcze u mnie o Kos: "Wyspa szczęśliwa"

I dalej, na północny zachód…

4. Uliczkami Wenecji – podróż na dwa miesiące

Pierwszym wypowiedzianym przeze mnie zdaniem po przyjeździe do Wenecji było: „Chcę tu zamieszkać”. Wprawdzie mówiłam to już wiele razy, ale wtedy miałam wrażenia, że naprawdę w to wierzę. Wenecja ma czar niezwykły. Ja zwiedziłam ją w samą Wigilię.
Labirynt uliczek jest magiczny. Ciasno i nie znasz drogi do domu.

Ludzie są tam bardzo uczynni, w Wenecji nie da się nie zgubić, więc co jakiś czas prosisz o pomoc, Wenecjanie, mimo, że kolacja w toku przemierzają z Tobą kamienne korytarze.


A jak już wrócisz do cywilizacji, to zaczynasz szukać portfela, jak już znajdziesz portfel to szukasz pieniędzy, coś znajdujesz a to wciąż za mało…



I sławetna…, choć za 50 Euro.


A teraz odrobina dziegciu dla wszystkich, którzy wierzą w „i Ty możesz zaznać bajecznej, romantycznej, nocnej wyprawy vaporetto po Canale Grande” :).


Trochę bujam, ale vaporetoo też buja.

Co jeszcze u mnie o Wenecji: "Bez maski też tajemnica".

I ostatni dzień z ulubiona piątką – na wysokościach. 

5. Aby zobaczyć to, co polecam trzeba się wdrapać na Katedrę Najświętszej Marii Panny w Sewilli. Można schodami.
Po drodze.


I na miejscu.





Kogo można spotkać po przeciwnej stronie.



Co jeszcze u mnie o Sewilli: "Pobiegaj z kawą".  

Na Sewilli kończy się moja ulubiona piątka. Poza piątką jest jeszcze szóstka i siódemka…ale to już inna historia.


Dzięki za przeczytanie! Wszystkie moje zdjęcia na tym blogu (te bez podpisu) możesz dowolnie kopiować, również do celów komercyjnych. Jedyna prośba o zamieszczenie źródła: http://checktravel.blogspot.com/

10 komentarzy:

  1. Z tych pięciu znam tylko Sewillę - pięknie tam jest.

    Nie wiem, czy umiałabym się sama ograniczyć do własnych pięciu miejsc szczerze mówiąc, nawet nie próbuję sobie robić takiej listy, bo to dla mnie za trudne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, Sewilla jest ładna, nie zabawiłam tam zbyt długo, więc nie udało mi się zobaczyć paru miejsc, zostawię je sobie na następny raz :)

    Do piątki zawsze można coś dodać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja z pięciu znam 3 i zgadzam się z nimi jak najbardziej (Sewilla, Granada, Wenecja), więc wierzę, że pozostałe miejsca są równie piękne!:)
    Ach, ta Grecja za mną chodzi i chodzi...

    OdpowiedzUsuń
  4. Grecja jest świetna, kulinarnie to dla mnie chyba nawet druga po Włoszech. Choć hiszpańskie oliwki są nie do pobicia :)
    W Grecji jest tak prosto, fajnie, miło i bardzo rodzinnie. Polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Choć jestem grekofilem a raczej grekofilką, powiem szczerze, że akurat wybór Agios Kefalos na Kos mnie zdziwił:) może dlatego, że nominowałabym przynajmniej 5 całych wysp:)Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam Olu :)
    Kefalos na mnie zrobiło szczególne wrażenie, może dlatego, że droga doń była kręta i wyboista :).
    Czułam się tam trochę oderwana od rzeczywistości :)

    OdpowiedzUsuń
  7. BYłam prawie we wszystkich miejscach, czyli czwórkę mam zaliczoną :)

    Ja zachęcam do zwiedzenia Słowacji i Bułgarii

    pozdrawiam
    Aneta

    OdpowiedzUsuń
  8. Aneta :)
    Góry słowackie są piękne. Myślę że słowacka strona Tatr jest dużo ładniejsza niż polska. No i te dolinki...

    A w Bułgarii byłam jakieś 20 lat temu, przynajmniej... Byłam "na relaksie" z zakładu pracy mojego ojca :) w Warnie. Najadłam się brzoskwiń i przeżyłam nawet małe trzęsienie ziemi. Pierwszy i póki ostatni raz w życiu.

    OdpowiedzUsuń
  9. trzęsienie ziemi?? ja we wrześniu wybieram się w okolice Warny! nie strasz...

    OdpowiedzUsuń
  10. Anetko nie martw się trzęsieniem ziemi. Fakt, żyrandol się bujał, stolik jeździł po podłodze (był jednak na kółkach), ale to było dawno temu. Ciekawa jestem jak teraz wygląda Warna. Pamiętam, że na plaży sprzedawali mrożony mus truskawkowy. Jadła codziennie. To były czasy! I wczasy :)

    OdpowiedzUsuń