Biegnij na południe, biegnij na zachód! Nie, nie chodzi
o to by Was pogubić. Ostatni metr południowo-zachodniej Europy należy do Świętego Wincentego.
A gdybyśmy żyli w średniowieczu, to byśmy pewnie
myśleli, że to już koniec świata :)
A biznes nawet na krańcu świata kwitnie.
Tu znalazłam wełniane (jak nasze góralskie) skarpety.
Mimo, że był wrzesień, wielu by się przydały.
Z czarnym mimem – szczudłowcem można było sobie zrobić
zdjęcie na tle białej ściany :)
Pomyślałam wtedy, że to całkiem fajna praca. I do tej
pory tak myślę :).
Do następnego!
Ależ tam wieje:) Ależ tam pięknie:)
OdpowiedzUsuńA mi się raz trafiło, jak nie wiało. Za to była gęsta mgła :) Miejsce piękne!
OdpowiedzUsuńA u mnie Cabo da Roca, a nie Cabo de Sao Vicente ;)
Pięknie tam :) Rzeczywiście, kiedyś można byłoby myśleć, że tam właśnie kończy się świat ;)
OdpowiedzUsuńChętnie odwiedziłabym taki "koniec świata" :) Pięknie :)
OdpowiedzUsuńoj wieje, dziewczyny... trudno utrzymać się w pionie. Albo trzymasz torbę albo spódnicę :)Aż mnie korciło, żeby kupić grube skarpety, ale byłam dzielna i nie poddałam się :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się taki koniec świata, marzyłoby się....
OdpowiedzUsuńPiękna relacje i te zdjęcia !
Agata :D z tą spódnicą to tak a'la pani Monroe :D albo można ubrać spodnie :)
OdpowiedzUsuńMażenko dzięki :) Miejsce jest pełne uroku i naprawdę sprawia wrażenie końca świata..
OdpowiedzUsuńA spódniczka Merlin... he he, przynajmniej raz w życiu byłam Merlin pełna gębą ! :)
Pięknie!
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce i piękne krajobrazy.
OdpowiedzUsuńA że czasem musi wiać... trudno. ;-)
Pozdrawiam
Jacek, rzeczywiście to piękne miejsce, trudno było się z nim rozstać, no może wiatr trochę pomógł nam w podjęciu decyzji :)
OdpowiedzUsuńbellissime le foto della scogliera, deve essere un posto meraviglioso!! buona giornata....ciao
OdpowiedzUsuńCiao Giancarlo!
OdpowiedzUsuńGrazie per aver visitato :). E 'davvero un bel luogo, sembra che questa sia la fine del mondo :)