Najpiękniejszą
moją podróż przeżyłam z Pusią. Poznałyśmy się 12 lat temu w Toruniu.
Mieszkałam wtedy ze znajomymi i postanowiliśmy wziąć pieska. W
schronisku powiedziano nam "To wybierajcie”. Oczywiście wybrać nie sposób, więc
zdecydowaliśmy się na pieska, który najdłużej mieszkał w schronisku. I trafiło
na Pusię :).

Pusia miała
wtedy 5 lat i nieciekawą przeszłość za sobą. Ktoś prawdopodobnie wyrzucił ją z domu, gdy
urodziła małe. Ostatecznie znalazła się u nas i parę razy wspólnie zmienialiśmy
lokum, by osiąść w Warszawie.
Pusia zmarła
trzy miesiące temu. Zjadła kamienie, jeden z nich utknął w jelicie. Miała
operację, ale komplikacje pooperacyjne nie pozwoliły jej przeżyć.
Pusia dała mi
CAAAŁE mnóstwo szczęścia i radości. Była pociechą wszystkich. Wdzięczna, kochana, wesoła i mam nadzieję szczęśliwa. Najcudowniejszy i
najwspanialszy piesek na świecie, cudowna istota. Miałyśmy ze sobą szczególną więź.









Miała wiele psiego szczęscia, że trafiła do Ciebie!
OdpowiedzUsuńDzięki Ola :), cały czas mam taka nadzieję...
OdpowiedzUsuńObie miałyście szczęście! Ściska, jak pomyślę, o ukochanych zwierzakach..
OdpowiedzUsuńMoi sąsiedzi wzięli ze schroniska psa, takiego własnie z przeszłością, jak on płacze i wyje, gdy zostawiają go w domu, podchodzę pod drzwi, zagaduję a on tylko popiskuje i uspokaja się. Śmiejemy się, że złodziej wie kiedy ich nie ma.
Dzięki Mażenka, tak, obie były szczęściarami :)
OdpowiedzUsuńNiestety pieski ze schroniska, zwłaszcza na początku, bardzo źle znoszą rozłąkę. Pusia prawie nie odzywała się przez pierwsze dwa miesiące, warczała tylko na mężczyzn. Źle chyba ich sobie kojarzyła... Po dwóch-trzech latach całkiem jej przeszły te lęki.
Śliczny piesek :) Fajnie, że trafił do Ciebie i przeżył wiele pięknych dni :) Pieski są kochane..
OdpowiedzUsuńTo prawda, śliczna i kochana :)
OdpowiedzUsuńAż się wzruszyłam ;| Kocham psy, od zawsze były w moim rodzinnym domu. Teraz nie mieszkam z rodzicami, a w obecnym lokum nie mam warunków na trzymanie psa, ale bardzo mi brakuje towarzystwa takiego stwora :)
OdpowiedzUsuńOla, brakuje, nie dziwię Ci się. Ja też od zawsze miałam pieski. Póki co zarzekam się, że psa więcej nie będę miała.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak jest u Ciebie i dlaczego nie chcesz kolejnego psa, ale przypuszczam, że nadal tęsknisz za swoim przyjacielem. Tak na prawdę na smutek po stracie psa najlepsze jest to, aby sprawić sobie kolejnego. Wiem to z doświadczenia, może nie własnego, ale mojego brata. W maju zginął nam pies, z którym brat był strasznie zżyty. Pech chciał, że mój brat sam przez przypadek go potrącił samochodem... Jeszcze nie widziałam, żeby kiedykolwiek tak rozpaczał. Dobrze zrobiło mu właśnie kupienie drugiego psiaka, dzięki któremu doszedł do siebie.
OdpowiedzUsuńTak przy okazji nasz obecny pies jest bardzo podobny do Twojej Pusi :) Też biała suczka, szorstkowłosa, tylko uszy ma sterczące (West Highland White Terrier) :)
OdpowiedzUsuńTak, myślę, że dla mnie jest jeszcze za wcześnie. Zaraz po jej śmierci w ogóle nie mogłam patrzeć na inne pieski. Wydaje mi się, że nie zaopiekuje się nim tak jak Pusią i będę mieć wyrzuty, że w jej domu jest inny piesek.
OdpowiedzUsuńChyba muszę do tego dojrzeć. Moi znajomi też mówią, że powinnam po prostu wziąć pieska, bo to najlepszy sposób, coś w tym jest. Może i ja do tego dojrzeję.
A West jest cudny :)
;-( Takie to smutne... my w ciągu minionego roku musieliśmy uśpić dwie suczki ... to takie przykre, kiedy po 13 latach musisz kogoś pożegnać nawet, kiedy jest to " tylko" pies ;-(
OdpowiedzUsuńSikorka, współczuję...Tak, przywiązanie jest ogromne, trudno jest pożegnać zwierzaka po tylu latach. Uśpienie jest najlepszym rozwiązaniem kiedy psiak się męczy, no ale taka decyzję też trudno jest podjąć.
OdpowiedzUsuńSweet, very sweet your little friend, agatha!!
OdpowiedzUsuńFabulous traveling blog!!!!!!
thanks so much for stepping in my Tuscany!!!
Have a sunny week!!
ciao ciao elvira
Ciao Elvira!
OdpowiedzUsuńNice to see you here :)
Tuscany is one of the most beatiful places I've been to, so I'm glad to see some of it on your photos :)
And we have some sun here in Poland (more or less), so happy October!
A succesivo, ciao :)
Ale słodka była, szkoda pieska :( Ja sama mam 4 psy :) 2 rottweilery, jednego wilka i jednego kundelka. Kocham takie zwierzaki! :D
OdpowiedzUsuńTak, była słodka i urocza, ale żyła 17 lat (ze mną 12), więc to mnie trochę pociesza, że jednak sporo czasu ze sobą spędziłyśmy.
OdpowiedzUsuńKasia, to masz niezły zwierzyniec. U moich rodziców były swego czasu dwa pieski i żółw + Pusia jako gość. Rządził żółw, a podczas moich przyjazdów - Pusia :)