niedziela, 20 lutego 2011

Czy masz w sobie Japończyka


Czym właściwie różnimy się od przeciętnego mieszkańca dalekiego Wschodu? Na pierwszy rzut oka wszyscy jesteśmy coraz bardziej do siebie podobni, cywilizacja się rozszerza, wydaje się nam, że różnice zanikają. My wyjeżdżamy do Japonii, Japończycy przyjeżdżają na Zachód. Niezmienny pozostaje obraz Japończyka nieustannie pstrykającego zdjęcia. Ale co przed sobą ów Japończyk widzi i o co tak naprawdę z tymi zdjęciami chodzi?


Mieszkańcy Wschodu postrzegają świat całościowo, jako wzajemnie połączone i zależne od siebie elementy. Ważne są tu relacje, im bardziej spójne i jednolite tym lepiej. Ilość elementów nie ma znaczenia, ważne jest ich wzajemne „porozumienie”, to czy między nimi „iskrzy”. Zgodnie z filozofią Wschodu człowiek funkcjonuje w otoczeniu i jest od niego zależny, bez tego stanowi jedynie fragment całości, jakby wyciąć nielubianą ciocię z rodzinnego zdjęcia. I cóż mieszkańcy Wschodu widzą na zdjęciu? Dwa podstawowe elementy: siebie oraz tło. JA muszę komponować się z tłem, jeśli robię zdjęcie to po pierwsze nie zasłaniam wznoszącego się za mną zabytku, a po drugie zapraszam do udziału przyjaciół, bo to oni stanowią istotną część mojego życia. Na Zachodzie jest inaczej. Zachód ceni indywidualizm i jednostkowość. Tu myślimy najpierw o sobie, potem o otoczeniu, jeśli w ogóle. Trochę egocentryzm. I cóż na zdjęciu? Ja. A potem w opowieściach z podróży mówię „A to ja z wieżą Eiffla”. I widz przygląda się tobie i tylko tobie, bo wieża Eiffla jest najpewniej ucięta, nie możesz mieć przecież głowy na środku zdjęcia. 

Opowiem Wam o eksperymencie, przeprowadzonym przez francuskich badaczy (dokument Planete), a który dobrze obrazuje te różnice. Dwóm grupom respondentów - wschodniej i zachodniej pokazano dwa obrazki. Na pierwszym był uśmiechnięty chłopak z grupą uśmiechniętych przyjaciół, a na drugim ten sam uśmiechnięty chłopak, ale z grupą smutnych przyjaciół. Pytanie brzmiało: czy chłopak jest szczęśliwy? Zachód w obu przypadkach odpowiedział  TAK, natomiast Wschód, w pierwszym przypadku odpowiedział TAK, w drugim NIE. Dlaczego? Ponieważ na drugim zdjęciu przyjaciele chłopaka nie byli szczęśliwi, więc i on, mimo uśmiechu, szczęśliwy być nie mógł. Dla badanych zachodnich taka relacja nie istniała. I kolejny eksperyment. Tym razem jeden obrazek, a na nim kilka przedmiotów ustawionych jeden za drugim. Pytanie: Który przedmiot jest pierwszy? Zachód odpowiada ten najbliżej mnie, Wschód odpowiada ten najdalej ode mnie. Dlaczego? Mieszkańcy Zachodu postrzegają świat z bliskiej perspektywy, widzą w pierwszej kolejności to co najbliżej nich. Mieszkańcy Wschodu natomiast oglądają całe zdjęcie, „obejmują” otoczenie i kolejno wyłaniają poszczególne elementy, aż natrafią na przedmiot na pierwszym planie. Kiedyś młody adept buddyzmu przechadzający się po górach, zapytany czy nie obawia się, że spadnie w przepaść odpowiedział „Trzeba sobie powtarzać: nie spadnę, nie spadnę, nie spadnę”. „A jeśli pomyślisz, że spadniesz?” – pyta dziennikarz. „To spadnę” – odpowiada chłopiec. Czyli siła umysłu, a w życiu są tylko sprawy proste i proste. 


A teraz trochę o wadach. Minusem zachodniego postrzegania świata może być przesadny egocentryzm, pomijanie tego co wokół, tego co tak naprawdę ma duży wpływ na nasze życie. Ale Wschód też ma swoje problemy. Trudno bowiem mieszkańcom Wschodu walczyć o siebie i podążać za swoimi marzeniami. Trzymają się w grupie i definiują się poprzez grupę. Nierzadko skutkuje to ograniczeniem decyzyjności, presją społeczną, lękiem przed osądem, niemożliwością odnalezienia się w życiu społecznym. I jeszcze eksperyment Wschód - Zachód. Z dymem. Do sali egzaminacyjnej zaproszono kilkanaście osób, z których tylko jedna była badana, resztę stanowili aktorzy. Po kliku minutach pomieszczenie zaczął wypełniać dym z korytarza. Mieszkańcy Zachodu niemal natychmiast zareagowali, podczas gdy mieszkańcy Wschodu obserwowali otoczenie. Obserwowali i obserwowali… i czekali na reakcję innych. Znacznie dłużej zajęło im podjęcie decyzji o jednostkowej reakcji. W jednym przypadku trzeba było nawet, w obawie przed zatruciem, przerwać eksperyment. 

Przytrafiło mi się we Włoszech mieszkać przez parę tygodni z Japończykami. I cóż widziałam? Grupę zadowolonych, przyjaznych, przemiłych osób. I myślałam, że takie podejście to duchowa idylla, pogodzenie ze światem i samym sobą. Tylko jedna dziewczyna przyznała, że Japończycy są pełni lęku, tak naprawdę szybko się denerwują, bywają sfrustrowani i niespełnieni, ale nie tego oczekuje otoczenie, więc nauczyli się perfekcyjnie odgrywać swoją rolę.
Sama nie wiem jak lepiej - na Wschodzie czy na Zachodzie? Pewnie i tak i tak, lub ani tak ani tak, zależnie od perspektywy.




Dzięki za przeczytanie! 
Wszystkie moje zdjęcia na tym blogu (te bez podpisu) możesz dowolnie kopiować, również do celów komercyjnych. Jedyna prośba o zamieszczenie źródła: http://checktravel.blogspot.com/





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz