Wulkany Fuerteventury
Fuerteventura
– najstarsza z zawsze gorących wysp kanaryjskich. Temperatura rzadko spada tu
poniżej 20 stopni C, jednak ratunkiem (i atrakcją surferów) jest silny wiatr.
Zwiedzając Fuertę miałam wrażenie, że nie ma tu nic
prócz pagórków i kóz. Tak jednak nie jest, to co charakterystyczne dla wyspy
jest po prostu małe lub… ukryte w ziemi. Wyspa jest tworem
powulkanicznym o półpustynnym krajobrazie, zastygła lawa wyrzeźbiła jej
obecną architekturę. Fuerta posiada również endemiczne gatunki
roślin: sosna i daktylowiec kanaryjski oraz ostrokrzew.
Fuerteventura to nie jest miejsce klubów i typowo młodzieżowych atrakcji, choć i młodzież odwiedza tę wyspę.
Fuerteventura to nie jest miejsce klubów i typowo młodzieżowych atrakcji, choć i młodzież odwiedza tę wyspę.
Można natomiast odpocząć i zasmakować marsjańskiego
krajobrazu, warto zatem wybrać się na wycieczkę po wyspie. Z wypożyczeniem
samochodem radziłabym uważać, albo przynajmniej trzymać się zawartych w umowie
uzgodnień. Często bowiem ubezpieczenie dotyczy tylko drogi utwardzonej, z
takich turysta chętnie zjeżdża, a w razie awarii najpierw się dziwi a potem
płaci… Zrezygnowałabym również z brawury na drogach, pomijając aspekt
bezpieczeństwa, drogi są monitorowane i może Was zaskoczyć mandat na lotnisku.
Co
jeszcze warto na Fuercie zobaczyć?
Senegalski bazar w Costa Calma z mnogością podróbek Prady jakich człowiek jeszcze nie wiedział. To oczywiście nie jest ósmy cud świata i trzeba pamiętać, że Senegalczycy chcą przede wszystkim zarobić, ale sam klimat jest niecodzienny i można poświęcić tej atrakcji godzinkę. Pamiętaj, że ze sprzedawcami trzeba się targować, ostatecznie zapłacisz 60% pierwotnej ceny.
Senegalski bazar w Costa Calma z mnogością podróbek Prady jakich człowiek jeszcze nie wiedział. To oczywiście nie jest ósmy cud świata i trzeba pamiętać, że Senegalczycy chcą przede wszystkim zarobić, ale sam klimat jest niecodzienny i można poświęcić tej atrakcji godzinkę. Pamiętaj, że ze sprzedawcami trzeba się targować, ostatecznie zapłacisz 60% pierwotnej ceny.
Pięknym
małym miasteczkiem, do którego również warto zawitać jest Betancuria. Kościółek
jest ładny, ale w Betancurii dla odmiany skupiłabym się na małej włoskiej restauracji –
Casa Santa Maria, jedzenie jest tam przepyszne. Przyjemnie jest odpocząć wśród
zieleni po tygodniowym pustynnym rejsie. Obsługa przemiła. Nieopodal mieści się
niewielki sklepik, oferujący produkty z alg. Nie wiem, nie testowałam, ale podobno
działają na wszystko.
Wyspę
od północy zamyka Corralejo, w pobliżu którego znajdują się imponujące wydmy.
Fantastyczny relaks. Ale żeby tam dotrzeć warto wynająć samochód, nie ma bowiem
przystanku autobusowego.
No i jeszcze Guanches - rdzenni mieszkańcy Fuerty. Trudno traktować ich jak atrakcję turystyczną, choć wielu tak robi tropiąc Guanches po wyspie i oczekując pierwotnego ludu ukrytego w jaskiniach :). To zwyczajni ludzie, rzeczywiście rozmowa z nimi jest niecodzienna, ale ca va! Czapki z głów dla Guanches.
No i jeszcze Guanches - rdzenni mieszkańcy Fuerty. Trudno traktować ich jak atrakcję turystyczną, choć wielu tak robi tropiąc Guanches po wyspie i oczekując pierwotnego ludu ukrytego w jaskiniach :). To zwyczajni ludzie, rzeczywiście rozmowa z nimi jest niecodzienna, ale ca va! Czapki z głów dla Guanches.
Fuertę
polecam jeśli liczycie na spokój i relaks, bez miejskiego gwaru i negatywnych
aspektów cywilizacji. Jest tam kilka ekskluzywnych hoteli, ja polecam Hotel
Design R2 Bahia Playa w Tarajalejo. Bardzo przyjemne miejsce, z dobrym jedzeniem, miłą obsługą i kompleksem wellness. To hotel naprawdę
nowoczesny i nastawiony pro-kliencko. W Tarajalejo są dwa sklepy
spożywcze i dwa z pamiątkami, plus mały, opustoszały bar. Atrakcji miejskich
nie ma żadnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz