Sama nie wiem co
napisać o Alanyi. Trochę mnie zawiodła. Nie jest tam pięknie, jest przyjemnie. Samo
miasto jest ładnym miejscem, mnóstwo wąskich uliczek, górzysty teren, morze po
horyzont. Ale dla mnie to miejsce zbyt turystyczne, nawet trochę "na pokaz".
Całe mnóstwo sklepów, główna ulica typowo sprzedażowa. Turcy uchodzą za bardzo przyjemny i gościnny naród - i tak jest rzeczywiście, pamiętać jednak należy o tym, że bywają miejsca niebezpieczne i bywają Turcy nieprzewidywalni. I tak jeśli jedziesz z rodziną, mężem dziećmi ujawnia się jedno, łagodne oblicze
Turków, ale bez mężów – pojawia się inne.
Wybrałyśmy się
ze znajomymi na nocną imprezę pod gołym niebem i cuda okazały się naszym oczom.
Już nie przyjaźni i gościnni Turcy tylko przyjemni w jeden, szczególny sposób.
Mają w oczach coś z koczownika-zdobywcy :). Zatem albo trzeba szybko biegać,
albo nie wynurzać się nocami z hotelu. Ale być może to tylko specyfika miejsc turystycznych.
Zastanawiało
mnie dlaczego w Alanyi zawsze są korki, ile można jeździć i dokąd tak się
wiecznie spieszyć. Skoro tu ciągle się imprezuje, to w końcu należy odstawić
samochód. Otóż nie. To, że pijesz nie oznacza, że należy odstawić samochód :)
. Kierowcy tureccy są dość często pijani. Dlatego nigdy nie należy stosować powszechnej w Europie taktyki wymuszania zatrzymania samochodu na pasach przed pieszymi.
Nie zatrzymają się. Jako pieszy musisz cierpliwie czekać, aż
wszystkie samochody przejadą. Aha i policja nie zwraca uwagi na pijanych kierowców :)
Ale są przejdźmy do
przyjemnych stron Alanyi, włóczyć się przecież można za dnia. W Alanyi wart zobaczenia jest
zamek. W samych zamku wiele poza kilkoma drzewami nie ma, ale są ciekawe
obwarowania i widok na miasto (nocą to miejsce spotkać popijających kierowców).
Nawiasem mówiąc, rozbrzmiewająca muzyka turecka też jest dla mnie atutem.
Łaźnie – jest
ich mnóstwo w Alanyi, warto dopytać w swoim hotelu o dobry hamam (hotele mogą mieć umowy z łaźniami, ale to i tak pewniejsze niż uleganie namowom Turków na
ulicach). Zestaw podstawowy w hamam kosztuje ok. 20 euro.
Dimcay – rzeka w
pobliżu Alanyi, z mnóstwem małych restauracyjek, bardzo przyjemne miejsce, duży
wybór herbat (jedna kosztuje ok 1 lira = 2 PLN). Można się zrelaksować i
pobujać na sofach :).
Ostatniego dnia mojego pobytu w Alanyi spotkałam tureckie dzieciaki. Wybrały się na
przejażdżkę rowerową i gdy tylko mnie zobaczyły zatrzymała się krzycząc
radośnie: Tourist! Tourist! Pięcioletni chłopiec podszedł do mnie pocałował
mnie w rękę i powiedział: Beatifull tourist! Kiss me tourist and money.
Szkoleni od małego :).
No i Alanya jest
nieco spokojniejsza turystycznie od Bodrum.
Ulice Alanyi
Alanya - centrum miasta
Alanya - centrum miasta
Alanya - centrum miasta
Alanya - centrum miasta
Plaża w Alanyi - widok na latarnię, po prawej jest, choć nie widać, sławetny zamek
Plaża w Alanyi
Port w Alanyi
Plaża w Alanyi
Dimcay - pomiędzy Alanyą a Obagol
Alanya - widok z zamku
Alanya - widok z zamku
Alanya - widok z zamku
Alanya - widok z zamku
Dzięki za przeczytanie! Wszystkie moje zdjęcia na tym
blogu (te bez podpisu) możesz dowolnie kopiować, również do celów komercyjnych.
Jedyna prośba o zamieszczenie źródła: http://checktravel.blogspot.com/
fakt, mimo mojej uważności, mnie też trochę oszukali. Ale to trzeba wliczyć w koszty. Mimo to Alanya jest fajnym miejscem. Żałuję, że nie trafiłem nad Dimcay.
OdpowiedzUsuńDimcay jest świetny, dobrze mieć samochód, jest tam kilka kawiarni rozreklamowanych, ale też nieznanych turystom. Jest bardzo fajne miejsce - kawiarnia pod wodospadem (małym :)), bliżej Alanyi. O nim niewiele osób wie, ale wystarczy przejechać się samochodem wzdłuż rzeki, na pewno je zobaczysz.
OdpowiedzUsuńWidzę, że zamek i widoki z jego szczytu to najpiękniejsza atrakcja Alanyi
OdpowiedzUsuńMonika
dla mnie szczerze powiedziawszy tak ;). Jest jeszcze, bardzo ładna plaża Kleopatra :). Każdy ma swoje preferencje, Dimcay naprawdę zrobił na mnie wrażenie
Usuń