piątek, 4 lutego 2011

Włochy, Wenecja. Bez maski też tajemnica.

Widok z Rialto


Wenecja to miejsce, które rzuca na ciebie urok jak tylko wychylisz głowę z pociągu. Ale trochę inaczej niż z pocztówek. Rozglądasz się wokół i masz wrażenie, że wszystkie kolorowe obrazki na filmach to pierwszej klasy fotoshop. Przemierzając miasto czujesz się trochę tak jakbyś trafił do innego, zapomnianego świata. Kładka faluje pod nogami, a uliczki są tak wąskie, że wystarczy rozciągnąć ręce by dotknąć budynków po obu stronach. 

Masz wrażenie, że wszystko się zacieśnia, że błądzisz w labiryncie pustych ulic i zapomnianych budynków. W oknach wiszą zniszczone koszule suszące się nad kanałami. Pusta gondola czeka na podróżnego by w ciszy przewieźć go za 50 Euro. Noce są ciche i spokojne, blaszane okiennice przysłaniają witryny sklepowe. Zupełnie jak w powieściach Kinga, czujesz się tak jakby miasto miało się za chwilę zapaść albo przeżyć inwazję Langolierów...



Nocą wybrałam się na przejażdżkę korzystając z vaporetto, chciałam na chwilę zostać bohaterką romantycznej historii. Spodziewałam się ujrzeć przepięknie oświetlone budynki lekko kołysząc się na falach. Ale nie. Może to kwestia pory roku, ja Wenecję zwiedzałam w grudniu i jedynym jasnym punktem jaki zobaczyłam na Canale Grande był pałac Ca' d'Oro. Naprawdę imponujące, przyznaję, ale spodziewałam się zjawisk niemal metafizycznych. 
Ale za dnia miasto ożywa i można wybrać się na przechadzkę (koniecznie z dokładną mapą, czasami nawet Wenecjanie nie potrafią wskazać drogi). Wenecja jest zbudowana na ponad 100 wyspach i łączy 150 kanałów. Zanim dotrzesz dna plac Św. Marka, zdążysz się kilkakrotnie zgubić. Ale wbrew pozorom zgubić się warto. Można dzięki temu obejrzeć obiekty nieopisywane w przewodnikach i zobaczyć jak żyją Wenecjanie (bo nie zawsze tak skromnie jak posiadacze suszonych koszul). 
Im bliżej starówki tym więcej drobnych sklepików, oferujących głównie biżuterię, wyroby ze szkła i maski. O ile zakupu maski można sobie oszczędzić, o tyle za pamiątkową filiżankę warto nawet trochę przepłacić. Trudno wprawdzie znaleźć taką o cenie poniżej 10 Euro, ale naprawdę cieszy oczy. Ja mam taką z dość popularnym wzorem millafiore. Zagłębiem sklepików jest plac Św. Marka i jego okolice, już przekraczając Rialto zaczyna się „turystyczna strefa”. 


Wenecja, budząca sprzeczne emocje, mnie zachwyciła przenosząc w czasie. Ma urok niespodziewany, klimat szczególny, którego nie zapowiada zdjęcie z pocztówki. To miejsce, do którego chętnie wracam myślami. 


Plac Św. Marka

Widok z jednego z weneckich mostów

Najbardziej popularne są sklepy z wyrobami ze szkła


Wenecja nocą






Włochy, Wenecja – hotel Amadeus****

Można tu spędzić kilka nocy, choć hotel jest trochę zapuszczony i brudny. Dobre położenie, blisko dworca. Wprawdzie od placu Św. Marka dzieli hotel 20 minut na piechotę, ale spacer po Wenecji sam w sobie jest przyjemnością. W restauracji jedzenie zjadliwe, choć drogie, w pobliżu hotelu znajdziecie wiele sklepików i barów. Typowy miejski hotel, mający zrobić wrażenie na kliencie, niestety nieskutecznie. Zdjęcia na stronie internetowej są mocno przesadzone, nie spodziewałabym się takich luksusów.
Ocena ogólna: 3
Lokalizacja: 4
Pokój: 3
Czystość: 2
Jedzenie: 3
Stosunek jakości do ceny:
Dodatkowe atrakcje (animacje, sport, wypożyczalnia sprzętów): 0




Dzięki za przeczytanie!


Wszystkie moje zdjęcia na tym blogu (te bez podpisu) możesz dowolnie kopiować, również do celów komercyjnych. Jedyna prośba o zamieszczenie źródła: http://checktravel.blogspot.com





2 komentarze:

  1. To racja - nocą nie ma co robić, jest trochę przygnębiająco, ja byłam kilka dni i siedziałam w restauracjach. Oby do karnawału!
    Włochy są cudne i Włosi też, nawet nie zaczepiają tak bardzo jak myślałam, albo jestem brzydka :) albo ludzie przesadzają
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. przesadzają :) albo się przechwalają :)

    A Wenecja nocą jest rzeczywiście trochę inna, mnie się spodobała - właśnie taka wyludniona. Fakt, że jeśli liczysz na imprezy to poza karnawałem lipa

    OdpowiedzUsuń