Poza pełną gamą
cech sławetnych i chwalonych u Turków, dość mocno z naturą turecką kojarzą mi
się jednak przekręty. Niby wiesz jak ich unikać a i tak prędzej czy później cię
chwycą. Trochę jesteśmy za mali i zbyt naiwni, żeby wygrać z Turkami tę
batalię.
1. Bilety –
„zawsze uwzględnione w cenie” …
…często oznacza
„nigdy nie uwzględnione w cenie”. Kupując wycieczkę u miejscowego agenta
podróży musicie liczyć się z tym, że 1/3 kwoty dopłacicie na miejscu. A to nie doliczą
biletu, a to obiadu, a to… a tamto…
Nie mam pomysłu
jak tego uniknąć, nawet jeśli agent zapisze Wam przed wyjazdem co zawiera cena,
dokument nic nie będzie znaczyć na miejscu. Usłyszycie „ale niezapłacone”… I
zapłacicie. Po raz drugi.
Kierujcie się
firmami polecanymi przez turystów na forach lub na miejscu.
2. Nie takie
targowanie proste – czyli ja Rosjanka
Bardzo trudno
było mi targować się z Turkami na bazarach, niezbyt rozumiałam dlaczego tak się
dzieje. Postępowałam zgodnie ze wskazówkami, odchodziłam grzecznie od stoiska
przekonana, że zaraz ktoś za mną wybiegnie, ale…nikt nigdy nie wybiegł.
Zapytałam więc pewnego Turka dlaczego nie chcą się ze mną targować.
Odpowiedział: „Bo wyglądasz na Rosjankę, a Rosjanie zawsze płacą pierwszą cenę.
Na nic tłumaczenie, że jesteś Polką… Są takie osoby, z którymi Turek nie będzie
się targował, przykro mi, ale to jesteś Ty”. :)
3. A propos
bazarów
Święta zasada –
sprawdzaj, sprawdzaj i jeszcze raz sprawdzaj powraca. Stałą praktyką jest polecanie produktów kolegi z bazaru. Pan sprzedawca
tłumaczy Ci co możesz kupić na tym bazarze w dobrej cenie, a za co i gdzie
możesz przepłacić. A mydełko na prezent najlepiej kupić na trzecim stoisku po
lewej. Zatem – odchodzisz i sprawdzasz. Zgadza się - te buty za drogie, ten
plecak za drogi, w porządku, Pan mówił prawdę, więc idziesz na trzecie stoisko
po lewej i kupujesz mydełko na prezent. Błąd – mydełko z pewnością jest trzy
razy droższe. Zawsze takie przynajmniej duety wspierające się można spotkać.
4. Płacimy w
lirach
Najkorzystniej
jest płacić w lirach. Turcy nie zawsze przeliczają euro i dolary na Twoją
korzyść (chociaż raz policzyli rzeczywiście in plus dla mnie). Istotne jest to
zwłaszcza przy wyższych kwotach, choć zdarza się, że zamiast dwóch lirów zażyczą
sobie po prostu dwóch dolarów :)
5. „Na miasto”
Wiele mówi się o
tureckiej gościnności, o tym, że Turcy pomagają podczas zwiedzenia miasta, przy
zakupach i generalnie są bardzo uczynni - to jedna sprawa, którą potwierdzam. A
inna sprawa jest taka, że niestety wiele, jak wszędzie, można spotkać
nieuczciwych osób. Trzeba być czujnym, Pan poza wycieczką sympatyczną może Ci
zafundować przejażdżkę do wszystkich miejsc, z którymi ma umowę i będzie rekomendować
zakup tego i owego, akurat tutaj najtańszego. Bo przecież nie chce, byś
przepłacał. Panowie szczególnie chętnie naciągają panie, ale to już zdaje się
sprawa kryminalna.
To oczywiście
minusy, trzeba być czujnym, by się nabrać jak najmniej :).
Może znacie
jakieś inne sztuczki tureckie (lub nie tureckie)?
Dzięki za przeczytanie! Wszystkie moje zdjęcia na tym
blogu (te bez podpisu) możesz dowolnie kopiować, również do celów komercyjnych.
Jedyna prośba o zamieszczenie źródła: http://checktravel.blogspot.com/
ja znam jedną taką sztuczkę z rowerem i Hindusem w naszym rodzimym kraju :)
OdpowiedzUsuń:) ja też znam tę sztuczkę, znam nawet ten rower :)
OdpowiedzUsuńAle a propos zaufania - ostatnio słyszałam, że po zakupie domu albo mieszkania w Anglii pieniądze leżą przez dobę na koncie pośrednika! U nas w takiej sytuacji byłby to najpopularniejszy zawód :)
he he to ja też chcę taką fuchę. Pracowałem kiedyś w Anglii ale widzę, że zły zawód wybrałem
OdpowiedzUsuńzawód zawsze można zmienić :)
OdpowiedzUsuń;-) Najbardziej rozśmieszyła mnie wzmianka, że nie chcieli się z Tobą targować ;-) Jak zwykle z przyjemnością się rozmarzyłam ...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam ;-)
Na nieszczęście często nosiłam chustę wyglądającą na radziecką, więc szans na odzyskanie polskości i targowanie nie miałam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam