A droga z Playa Paraiso. I
kilka naprawdę ładnych miejsc.
La Manga i wyroby miejscowe,
ceramika króluje w tej części miasta, nie tylko liczne sklepiki z wyrobami ale
i możliwość spojrzenia od kuchni „jak to się robi”.
Kilka metrów dalej poznaliśmy
tubylca :)
Pożegnawszy się z kocurem, po
kilkunastu minutach marszu postanowiliśmy zatrzymać się na zasłużoną tego dnia
kawkę w kawiarni El Rancho.
Mijamy budynki zamieszkałe i
nie…
…i znajdujemy świadectwo
szkolne Don Marcelino!
Czujemy się trochę tak
jakbyśmy sami zasłużyli na świadectwo, bo widać z oddali nasz cel Cabo de Palos
:).
Ale to już inna historia…
Dzięki i do następnego!
Z przyjemnością bym tam pospacerowała. Musiało być gorąco, bo prawie pusto na uliczkach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhehe dokładnie :) gorąco była bardzo :) wszyscy albo w domach albo barach :), a my błąkający się ulicami
Usuńw takiej ceramice jestem zakochana! a tubylec wygląda jak prawdziwa pantera!!
OdpowiedzUsuńhehe :) i chodziła też jak prawdziwa pantera :) dumnie przyczajony...
UsuńŚliczna ceramika :) Jak byłam w Tunezji to przywiozłam mamie taki ładny talerz z miseczkami w kształcie kwiatu! Lubię to!
OdpowiedzUsuńJa mam taki zwyczaj, że z każdego wyjazdu przywożę sobie kubek, niestety tym razem po raz pierwszy nic nie przywiozłam, to przez Ryanair i jego ograniczenia ;) następnym razem wyrzucę ciuchy, ale kubek przywiozę ;)
UsuńUwielbiam taką ceramikę. Nie mam w domu zbyt wiele, bo we własnej kuchni lubię biel i prostotę, ale w sklepach mogę się gapić godzinami :)
OdpowiedzUsuńtaką ceramikę miała moja babcia :) ja to uwielbiałam, czasami czułam się jak w muzeum etnograficznym :) oczywiście bardzo pozytywnie :)
UsuńZ przyjemnością zamieszkałabym na takiej ulicy jak ta na ostatnich zdjęciach ;)
OdpowiedzUsuńoj ja też! bardzo lubię takie klimaty
UsuńŁadnie... :-) Lubię takie klimaty i już trochę tesknię za ciepłą pora roku.
OdpowiedzUsuńja baaaardzo tęsknie, wyczekuję tylko wiosny...
Usuń