piątek, 3 lutego 2012

Gdzie koza chodzi piechotą


W pobliżu Betancurii na Fuerteventurze mieści się miejsce bardzo przyjemne – Casa Pepe, czyli kozia farma. W końcu sławetnym fuerteventurańskim kozom można przyjrzeć się z bliska.



Kozy nie są skore do wizyt, dość mają turystów.


Można skierować się ku osiołkom…




… i nie tylko.


Można podpatrzeć codzienne zwyczaje


I poszukać głowy wielbłąda



 Casa Pepe – casa nuestra :)

Dzięki!

15 komentarzy:

  1. OO miejsce w sam raz dla mnie :) Uwielbiam zwierzątka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ;-) Dzieciaki pewnie szaleją. Ten Twój post przypomniał mi, że chciałam się wybrać do Strumieńskiego Betlejem ... tzw. żywej szopki ... no cóż za rok ;-) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Asia, ja też uwielbiam zwierzęta, jak tylko wysiadłam z samochodu poczułam ich obecność :). Mam na stałe takie klimaty, bo mieszkam przy wyścigach konnych :)

    Sikorka, dobry pomysł, w Strumieniu nie byłam, warto się wybrać. Muszę Ci powiedzieć, że jutro piekę swój pierwszy imieninowy tort...wrrrr, trochę strach, zwłaszcza, że moja siostrzenica świetnie gotuje... Będę dzielna i dam radę. Cała moja rodzina powiedziała: Ale kupisz też tort na zapas hmmm

    OdpowiedzUsuń
  4. We Włoszech pod Lignano jest zoo i jakąż frajdę mieliśmy /niezależnie od wieku/ mogąc za niewielką opłatą karmić kozy i kózki, które zresztą ochoczo szorstkimi jęzorami i mordkami "sprzątały"jedzonko.

    OdpowiedzUsuń
  5. To świetna sprawa! Na Furcie nie można było karmić zwierząt. Ale można było głaskać (o ile oczywiście ktoś miał odwagę, bo nie wszystkie egzemplarze wyglądały życzliwie :)).

    OdpowiedzUsuń
  6. Mażena to tak jak w Ustroniu :) Też można karmić zwierzaki w Leśnym Parku Niespodzianek :) Pisałam o tym kiedyś na blogu..
    Agata jak to zwierzątka mogą wyglądać nieżyczliwie? :D Przecież są kochane :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo, nawet wielbłąd tam był:)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ania, wielbłądy naprawdę wejdą chyba wszędzie :)
    Asia, a widzisz, czasami zdarza się i mniej życzliwe zwierzę, chociaż wiem, że to brzmi absurdalnie, nie chciałabym trafić w paszczę wielbłąda :)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja lubię wielbłądy :) Jednego przyjaciela mam w chorzowskim Zoo, a drugiego na Saharze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Śmieszne są :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Asia, cudownych masz przyjaciół :) mnie jedna kózka rozbawiła do łez, ale chyba to jeszcze nie przyjaźń :)
    Ajka, zwierzaki są fajne, był nawet wielki kogut, nie za bardzo tylko wiem jaki był cel jego pobytu, hmmm...

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubię kozy :) A z wielbłądem mam śmieszne wspomnienia. W moich rodzinnych stronach jest Zoo Safari. Jeździliśmy samochodem wokół zwierząt. Wielbłąd o imieniu Jurek, tak się chciał z nami zapoznać, że wsadził głowę przez okno w samochodzie i wyciągnąć jej nie chciał ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ola :) piękne :) to pewnie Asi szczególnie spodobałaby się taka wycieczka :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetne, zobaczyć wielbłąda to jedno z moich marzeń ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kasia, wielbłąd był boski. Wciąż ustawiał się do zdjęcia, profil lewy, prawo, wypiąć biodro...szkolony? :) naprawdę za każdym razem miało się kilka sekund zanim zmienił pozę :)

    OdpowiedzUsuń