Czego możemy spodziewać się po
podróżach za sto lat? Czy naprawdę palcem po iPadzie? Słuchawki, okularki,
czujki na palcach i nosie, pełna sensoryka. Mała Hiszpanka poda nam małe dolce
dolce, barczysty Włoch oryginalną sycylijską pizzę, a my w cztery minuty i bez
wysiłku wespniemy się na Sierra Nevada.
Wygoda jest ceniona i ceniona
będzie coraz bardziej, SPA podróże stają się najlepszym sposobem na relaks.
Podróże specjalistyczne i ekstremalne również mają swoich entuzjastów. Ale to
nie problem.
Wracamy po pracy do domu, łykamy
kolację w pigułce i rozpoczynamy podróż po Amazonii. W godzinę. Potem sprawdzamy aktualizacje,
dodano Nepal więc jedziemy. Z czasem przestanie nam pasować zwyczajna
Barcelona. Chcemy więcej, chcemy walk torreadora z bykiem, może nawet ofiar :),
chcemy skoczyć ze spadochronem z Everestu, chcemy biegać za małpami w dżungli i
tropić dzikie plemiona południowej Etiopii. Wszystko za jednym dotknięciem.
Oczywiście w ustawieniach odhaczamy wszystkie urazy, w Amazonii ugryzienia i
odgryzienia, w górach złamania. I mamy: wygodnie, szybko i bezpiecznie. Żadnych
minusów, tylko opłata za ściągnięcie aplikacji.
Ale tak, mam nadzieję, się nie
stanie. Będziemy po prostu częściej latać na księżyc.
Dzięki za przeczytanie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz