piątek, 16 grudnia 2011

Gdzie chcesz zajrzeć a nie możesz

W dzieciństwie bardzo ciekawiło mnie jak mieszkają sąsiedzi. Stawałam więc u ich drzwi, mówiąc, że moich rodziców nie ma w domu. Rodzice mnie szukali, a ja się gościłam się u sąsiadów.

No dobrze, ale „parę” lat minęło i teraz trochę głupio mówić, że rodziców nie ma w domu…



A zatem o domach. Zrobimy z domowej mapy coś w rodzaju łamanego „G”.

Zaczynamy najbliżej – czyli swojsko, po słowacku.
Domy na słowackiej wsi budowane są wzdłuż ulicy (jak wiele innych słowiańskich, również u nas), im dłuższa i bardziej kręta ulica, tym ciekawszy widok. Tak jak w Strańskim.


Domy słowackie są proste, jak u nas za miedzą. Niektóre są w szczególny sposób zdobione, choćby żabą nad balkonem.


A czasami dom dla samochodu jest ważniejszy od naszego („nasz” na zdjęciu po prawej). O mienie dbać trzeba, na pewno w Rajeckich.


Na zachód i bardziej romantycznie. Oxford i domy „solidne”, a nawet trochę przysadziste.


Kamienica wśród domów trochę bardziej współczesnych nadaje miejscu niezwykły klimat.


Często zdobione kwiatami, świetnie komponują się z surowymi, kamiennymi murami.


Na południe – ciepło, gorąco, goręcej. Fuerteventura.
Tu kolory jasne, żółć i biel. Morro Jable i wdrapujemy się schodami na górną partię miasta...


I oczom nam ukazuje się biel. Ściany kamienne, malowane, małe okna i urocze tarasy.


W samym środku wyspy jest miejsce o którym już trochę pisałam – Betancuria. Dom minimalistyczny, jest to co niezbędne, ściany, okna, drzwi i balkon :).



Na północ – do Portugalii. A w Portugalii dwa przystanki. Pierwszy w Lizbonie.
Bardzo duże zagęszczenie, uroczych kamienic.



Na każdym kroku niespodzianka i coś, co odwraca Ci głowę :)



Dla kontrastu, który dość często miałam okazję w Portugalii oglądać – drugi przystanek -Quarteria.





Znad portugalskiego morza wyprawiamy się w głąb lądu, w kierunku Sewilli.

Dom dla mieszkańców mieszanych – po prawej dla byków i na wprost dla ludzi. W kolorystyce corridowej: żółto – białej. Początki corridy sięgają tu XVIII wieku. Podobno być w Sewillli i nie zobaczyć corridy to jak pojechać do Rzymu i nie zwiedzić koloseum. Wspomnienie dawnych wydarzeń o rzeczywiście zbliżonej konwencji.



Na wschód - KosKos to wyspa pełna uroku. Domy utrzymane są w kolorystyce biało – niebieskiej, zwłaszcza w bardzo małych miasteczkach i wioskach. Jak wszędzie w upalnych częściach świata domy mają niewielkie okna, koniecznie z okiennicami, a na dachach baterie słoneczne. Zacznijmy od stolicy wyspy, miasta Kos.

W oderwaniu od klasycznej śródziemnomorskiej architektury przedstawię Wam dom kamienny z oknami okalanymi szerokimi, żółtymi pasami. W pierwszej części domu jest mała restauracji (z kilkoma stolikami na zewnątrz), zaś w głębi mieści się mieszkanie właścicieli.



I jeszcze wąska uliczka jakich na Kos wiele z domem w podobnej stylistyce.



Ostatni etap domowej wędrówki, czyli ze wschodu na zachód
Włochy i florenckie kamienice.

Z lotu ptaka wygląda to tak: czerwone dachy rozrzucone bez ładu i składu po mieście. Rzeczywiście ulice są ułożone „szachownicami”. W ramach tych szachownic ulice są względem siebie równoległe, ale szachownica z szachownicą już nie zawsze. Poza tym jest sporo małych placyków, trochę rond od których odchodzą ulice promieniście, co z wysokości może dawać wrażenie małego bałaganu. Czasami, już na dole, trudno się w tych uliczkach połapać. Wiele z tych domów jest naprawdę pięknych, z olbrzymimi drzwiami, właściwie wrotami i dużymi, zdobionymi klamkami  i kołatkami.  




A wiele domów, zwłaszcza tych nad Arno ...


ma dość prostą architekturę.



A teraz na deser pokażę Wam jak wygląda wnętrze florenckiej kamienicy. Jest surowe, cotta na podłodze, białe ściany, wąskie korytarze, proste półki. Mieszkałam tam przez parę tygodni. 
Co nieco o korytarzu. Ciemny i końca nie widać. Po lewej był pokój mojego znajomego z Japonii – Takayuki, a po prawej łazienka.





A w głębi korytarza, w tej części której już nie widać był mój pokój…


…sąsiadujący z wyjściem na wewnętrzny dziedziniec.


Florencja to ostatni punkt na domowej mapie. Mam nadzieję, że znaleźliście wśród tych domów i taki dla siebie :).


Pozdrawiam i do miłego :)

6 komentarzy:

  1. Każdy dom ma w sobie to coś :) Najbardziej jednak przypadł mi do gustu domki w Fuerteventura :) A co do Twojego ostatniego komentarza u mnie, to życzę powodzenia w rozkręcaniu swojego biznesu! :) Super, że masz możliwość robić to co lubisz :) Ja też kiedyś myślałam o założeniu biura, jednak po studiach plany mi się troszkę zmieniły ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, na Fuercie w Morro Jable powstał taki fajny kącik z domkami. Na zdjęciu tego nie widać, ale każdy z nich ma tynk a'la baran :) (czy tez owca, nie pamiętam jak u nas się na to mówi). Wygląda ładnie.

    Dzięki Ola, w końcu udało mi się "spiąć" i po paru latach gadania i biadolenia :) poczułam zew :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny post, zresztą jak wszystkie! :) I napiszę podobnie jak @OLAndia - każdy dom ma w sobie coś niesamowitego. I właśnie to mi się najbardziej podoba, każdy jest inny, w każdym znajdziemy coś co nam przypadnie do gustu ;) Ja niestety nie potrafię wybrać najlepszego - wszystkie mi się podobają, są cudowne! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasia, dzięki :)

    Ja też domy uwielbiam, mogłabym mieszkać na zmianę w każdym z nich :) Nie wiem co na to właściciele, hmmm, ale zawsze warto próbować :)
    Z robieniem zdjęć greckich domów miałam trochę problem, bo niestety Grecy mnie przeganiali. Ale przechodząc obok tych domów miałam wrażenie, że jestem u nich w pokoju i już sięgam po kawkę...
    Bardzo fajnie to wyglądało, dom otwarty (choć oczywiście nie dla turystów :) )

    OdpowiedzUsuń
  5. Kos bardzo ładnie się prezentuje, Florencja również:) Sewilli nie włączam do mojej wyliczanki, bo byłabym nieobiektywna:D No dobrze, uwielbiam sewilijskie kamieniczki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ania, oj tak, ciężko właściwie się zdecydować. Ja Florencję uwielbiam i ciągle znajduję tam coś nowego, ale Sewilla i w ogóle Hiszpania też są świetne. Każde miejsce ma swój klimat.

    OdpowiedzUsuń